Droga znikąd donikąd.

Droga znikąd donikąd powraca jak bumerang i jeszcze długo będzie odbijać się czkawką rządzącym i społeczeństwu jako książkowy przykład nepotyzmu, arogancji, lekceważenia priorytetów społecznych i publicznych pieniędzy, jako przykład załatwiania prywatnych spraw za nasze pieniądze. Droga od lat zapomniana i mało używana jakich w naszej gminie jest pełno, niektóre wręcz są użytkowane jako grunty rolnicze. W trakcie jej wyboru nie padł żaden roztropny, społecznie uzasadniony argument aby ją przebudować - po prostu ją wybrano.  Istniejącą obok drogę raptem uznano za drogę skażoną  jakby ktoś zabraniał jej użytkowania jednak każdy nią jeździł dziesiątki lat i nikomu to nie przeszkadzało. Na w/w drogę lekką ręką wyłożono ponad 120 tysięcy zł publicznych  pieniędzy i w świetle prawa niby gra bo przecież odebrała ją komisja złożona z pracowników urzędu, pod względem formalnym wszystko jest ok (nikt nie sprawdza zasadności  inwestycji) tylko nikt nie pyta się o zdrowy rozsadek?  Chciałbym  zapytać tych radnych którzy zadbali o swoje sprawy kiedy upomnicie się o swoich mieszkańców, często starszych, nieumiejących, niepotrafiących  upomnieć się o rzeczy oczywiste, mieszkających gdzieś z boku wioski których kontaktem ze światem jest odgłos odwiedzającego ich listonosza? Kto i kiedy upomni się  o drogę do nich?  Czy wtedy kiedy nie będzie mógł dojechać do nich ,,karawan"? Trochę umiaru drodzy państwo w tym chciejstwie dla siebie.  Dwa lata wcześniej ten sam radny zażyczył sobie naprawę mostka na drugiej drodze przypadkowo prowadzącej do użytkowanych przez niego pól. Sprawę załatwiono od ręki. Tym mieszkańcom którzy z nieznanych powodów nie mogą doprosić się naprawienia drogi lub podobnych spraw proponuję wydzierżawić gratis radnemu z opcji wójta kawałek pola obok ,, problemu" i sprawa będzie załatwiona w tri miga. W ubiegłym tygodniu w  teleekspresie  podawano przykład absurdu w postaci przebiegu drogi bezpośrednio przez podwórko jednego z mieszkańców. Identycznie jest w tym przypadku i nasze władze nie widziały i nie widzą problemu, nawet nie zastanawiano się nad  inną opcją. Człowiek ten, przez którego podwórko biegnie droga ,z tego co wiem, cieszy się niezmiernie, że siedząc na ganku nogi ma  na drodze publicznej (co jest wykroczeniem). Siedzi i myśli co mu jeszcze może zafundować najbliższy sąsiad? Pozdrawiam AP

Komentarze

do Marcina

Czy w tej gminie może coś jeszcze człowieka zaskoczyć? AP