Posterunek Policji w Dubeninkach

Dziś, tj. 28.02.2019 r odbyło się uroczyste otwarcie, oddanie do służby wspomnianego posterunku. Więcej w zakładce ,,Wydarzenia".

Komentarze

releksja

Wczoraj mieliśmy okazję gościć Pana Premiera Morawieckiego. Oficjalnie. Wielki to zaszczyt dla tak zapyziałej gminy. Obiecał, że odwiedzi wszystkie zakątki Polski i właśnie tu był. Zaszczyt to nie tylko dlatego, że to wspaniały człowiek, ale Głowa Państwa. Pomyślmy - ile to już takich osobistości nasza gmina gościła? Wydaje się, że żadnego. Mieliśmy swoją chwilę żeby zaistnieć jako środowisko, pokazać się ze swoją gościnnością, szacunkiem, że istniejemy, żyjemy, umiemy godnie przyjąć....A tu co? Mało tego, że chyba nawet kwiatkiem nikt nie powitał, ale mieszkańcy nie przyszli Go nawet zobaczyć. Może On nie z Waszej bajki, ale Premier! Wielu korzysta z dobrodziejstwa 500 +...Ale każdy powie to nie z Jego kieszeni. Prawda. Ale kto wcześniej z tej kieszeni państwowej coś Wam wysupłał? Nikt! Sami korzystali, a reszta niech sobie radzi...Mówili " niech znajdzie sobie pracę, weźmie pożyczkę, kupi mieszkanie"... Zapomnieliście już?
W blokach mieszka tyle ludzi... Żal, że tacy jesteśmy zakuci w swoim zadufaniu, lekceważeniu innych, ludzi nawet największego formatu. To był "tłusty czwartek"... mamy tyle wspaniałych gospodyń świetnie piekących pączki. Powinny uwijać się wśród gości w swoich kolorowych strojach ludowych z koszami wypełnionymi pączkami i częstować...O tym, że będzie otwarcie z pompą na pewno wiedzieliśmy od miesiąca. Był czas, by się przygotować, ale po co? Nie mamy gospodarza gminy, który by nas wszystkich ogarnął i ustawił, zachęcił do pokazania naszego formatu... No i właśnie pokazaliśmy nasz format...
Mam niesmak po tej wizycie, takie jest moje zdanie, może ktoś ma inne i też ma do tego prawo. Ja uważam, że to był moment, by chwilę zaistnieć...choćby dla nas samych, dla własnego dowartościowania.

No właśnie.  Co by

No właśnie.  Co by politycznie nie myśleć jest to głowa państwa. Miło by było zamienić kilka słów w trakcie miłego przywitania, może wymienić refleksją  ale ... nie było komu. Ludzie się nie zorganizowali, miłościwie panującego to nie interesowało,  GCK zajęte swoimi sprawami. No i pasuje, pokazaliśmy się, następna wizyta przecież ....

Pan Premier przybył jako

Pan Premier przybył jako przedstawiciel władzy wybranej przez Społeczeństwo. Reprezentowanie rządu to jego obowiązek. To już nie te czasy, że jak władza przyjedzie, to prosty lud musi zatańczyć, zaśpiewać, zabawić, nakarmić... Chyba wciąż w niektórych głowach jest zbyt dużo obrazów z czasów PRL, gdy w telewizji pokazywano gospodarskie wizyty z kraju - stroje ludowe, dzieci z kwiatami, mieszkańcy z chorągiewkami...
Mamy XXI wiek. Nikt po Dubeninkach w strojach ludowych nie biega. Premier przyjechał załatwiać bieżące sprawy, a nie do skansenu. Czy biuro Premiera zwróciło się do kogoś z gminy, z ofertą że Premier chce spotkać się z lokalnym społeczeństwem? Nie sądzę... A wtedy mógłby liczyć na gościnność, lokalne wyroby i rozmowę.
Nie sądzę, żebyśmy jako mieszkańcy mieli sobie cokolwiek do zarzucenia.

Twoje rozumowanie zmierza do

Twoje rozumowanie zmierza do tego, że Premier nie był gościem, tylko urzędnikiem, ale jedno nie wyklucza drugiego. Przecież wcale nie musiał tu być, a jednak chciał i był... Władza lokalna uważa, że w niczym nie uchybiono. Na zdjęciach nasz gospodarz gminy stoi pokornie w szeregu, jak obcy. Gratuluję dobrego samopoczucia. Przypominam, że za czasów PRL to nawet trawę malowano na zielono, gdy była mało wyrazista. Idiotyzmy nie są do powielania. Dobrze wiesz Anonimie o co tu chodzi. Gościnność jest zjawiskiem ponadczasowym, bez względu na wiek i etap w jakim znajduje się ludzkość. Buractwo jest jednak również ponadczasowe i da się je odnotować w różnych epokach. Według pewnej pani to dla eksperymentu można było nawet rzucać kamieniami, ale z tej epoki zdaje się dawno wyszliśmy i to nie jest ten wzorzec do powielania. Nadal uważam, że w dobrym tonie jest gościa przyjąć z należytą godnością. Każdy przybysz (a zwłaszcza taki) zasługuje na uwagę, życzliwość, gościnność od strony gospodarza. A Premier był zapowiedziany. Tego nie da się nijak obronić...Tak jest przyjęte w kanonie zasad dobrego wychowania. Tylko ludzie zadufani w sobie i małostkowi nie rozumieją takich niuansów.

aż się zachłysnąłem! Oko, z

aż się zachłysnąłem! Oko, z jakiej kieszeni???? Czyjej??? Otwórz oczy człowieku, czy oglądanie jakiejś marionetki jest aż tak atrakcyjne, żeby rzucać pracę w gospodarstwie i jechać oglądać jakiegoś urzędniczynę? Napiszę za siebie ale podejrzewam, że wielu przyzna mi rację: ja na tego gościa nie oddawałem swojego głosu i nigdy bym nie oddał. Nie widzę powodu abym rzucał swoje zajęcia i jechał oglądać jakiegoś człowieka, nawet jakby to był prezydent, premier, prezes, wójt czy papież. I co mi z tego przyjdzie? Mam się potem chwalić, że widziałem kogoś tam? Wolę ten czas przeznaczyć na czytanie książki... nie będę miał wrażenia, że straciłem czas. Poza tym on jest w każdym domu codziennie, w szkiełku i oku, rzygać się chce co on wygaduje a Ty tu wyjeżdżasz, że jestem aspołeczny? W jednym przyznam Ci rację, gospodarz gminy nie stanął na wysokości zadania, swojego zadania bo jest także, jak ten premier urzędnikiem państwowym. I to on powinien odpowiednio przygotować taką wizytę ale jak wójt myśli tylko o własnym uposażeniu to czemu się dziwisz? Jak wybraliście, tak macie... I proszę, nie obrażaj mnie, nie mów tutaj o jakimś "formacie" bo chyba nie za bardzo wiesz o czym mówisz.

Myślał, myślał i wymyślił..

Myślał, myślał i wymyślił...Miesiąc to zajęło, by wydobyć z siebie tę wielce mentorską i odkrywczą dla nas wypowiedź! Pewnie z tego "zachłyśnięcia"...trzeba uważniej pić! (To tak ironizując.)
Drogi Adwersarzu! Zdumiewa mnie Twoje oburzenie na oczywisty fakt, że gościa zawsze należy przyjąć i okazać swoje zainteresowanie. To chyba nie budzi i Twoich wątpliwości, choć z powyższego wywodu wynika, że w Twoim kanonie może być inaczej. "Choćby prezydent, premier, prezes, wójt, papież"...czyli nie uznajesz żadnych autorytetów, a wójta zestawiasz na równi z papieżem(!) To Twój problem. Z tym rzyganiem...to też nie warto epatować publicznie swoją niestrawnością. Ludzie zwykle robią to w ukryciu i raczej nie ma czym się chwalić. Poza tym "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego"- mogę tyle podpowiedzieć. Mądrości z Dekalogu na pewno człowieka nie deprawują. Chwalisz się natomiast czytaniem książek...wielce to godne zajęcie, ale co tam jakiś gość? - premier - "urzędniczyna" -, wolę poczytać książkę! Komiksy, instrukcje uczą tylko na pewnym poziomie i w określonym zakresie. Uważam, że osoba, która rzeczywiście czyta - uwrażliwia się, buduje swoją osobowość, nabywa wzorce godne uwagi, ma szansę wzbogacać swój ludzki format, wymiar, pomnażać swoje wewnętrzne bogactwo. Wybacz mi, z tych wywodów na takiego nie wyglądasz. Ty się zamykasz. Zarzucasz mi, że nie wiem o czym mówię. Może i nie wiem, ale takich postaw mnie uczono. Na pewno nie jestem wzorcem "odlanym w Sevre pod Paryżem" i oczywiście nie stawiam siebie za wzór. Chodziło tylko o moje zdanie, refleksję, moją ocenę faktów. Ona jest taka. Twoja jest inna. Jednak zapatrzenie w siebie i swoją nieomylność prowadzi do buty, zadufania i odebrania sobie szansy choćby możliwości porównania czy weryfikacji spojrzenia na zagadnienie czy świat.

a możesz sobie wyobrazić w

a możesz sobie wyobrazić w tym swoim wyedukowaniu, że nie każdy ma czas zaglądać tu codziennie? Gość sam się wprosił (przyjechał), czy mam rzucać pracę w gospodarstwie bo premier przyjechał? On ma swój terminarz a moje krowy swój, jak im nie dam jeść to będą na mnie złe. Dla mnie ważniejsze jest samopoczucie moich zwierząt niż oglądanie kogoś z TV na żywo. Mam być otwarty? Na co? Nie wyjeżdżaj tu z jakimś Dekalogiem bo nie każdy musi się stosować do tego, co większość uważa za słuszne. Tego właśnie nauczyłem się z książek i wydaje mi się, że czytamy nie te same pozycje. Ja, podobno komiksy, Ty Dekalog. I dziękuję za skatalogowanie mnie w ostatnim zdaniu Twej wypowiedzi, szkoda, że nie zobaczyłem premiera... pewnie bym lepiej patrzył na świat.
I jeszcze, bo trochę mnie zbulwersowała Twoja odpowiedź, jestem abstynentem od jakiegoś czasu a z tym rzyganiem to wiesz, nie każdy jest w stanie uciec w ustronne miejsce i przy okazji zdążyć się schować przed wzrokiem opatrzności. Jeśli sądzisz inaczej to gratuluje wspaniałego żołądka.

***

Ale zajrzałeś już od razu, czyli czekałeś na odzew! W te Twoje krowy też nie wierzę, mam wrażenie, że to tylko zasłona dymna na potrzebę chwili. Dekalogu nie czytam, znam na pamięć. Sam pisałeś, że rzygasz...moje nawiązanie było ironią, co zostało zaznaczone na wstępie.
Wybacz, stosując się do Dekalogu, który jest dla mnie Księgą Mądrości i Człowieczeństwa - zamilknę. Nie mam tu nic do roboty. Dyskusja na tym poziomie jadu nie ma sensu. Rozumiem, że Twoje musi być na wierzchu...niech będzie. Tobie nie chodzi o argumentację, tylko wylanie frustracji. Odnoszę wrażenie, że jak jastrząb dopadłeś wróbelka i chcesz sobie podziobać. Bądź zdrów, pomacham ogonkiem. Odfruwam.